aaa4
Dołączył: 29 Sie 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:17, 12 Wrz 2018 Temat postu: pedicure |
|
|
-Skrecamy do Queg? - krzyknal. Kapitan potrzasnal energicznie glowa, rozsiewajac przy okazji dookola kropelki wody i sopelki lodu z brody.
--- Nie, nie moge pojsc pod wiatr do Queg. Bedziemy musieli stanac na kotwicy u brzegow Wyspy Czarnoksieznika.
Kulgan potrzasnal gwaltownie glowa, chociaz w ciemnosci nikt tego nie zauwazyl.
-Czy nie ma w poblizu innego miejsca, dokad moglibysmy zawinac?
Kapitan spojrzal najpierw na niego, a potem na Ksiecia.
-Nie, zadne nie jest wystarczajaco blisko. Ryzykujemy, ze zniszczymy maszt, a w rezultacie, w najlepszym wypadku, jezeli nie zaleje ladowni i nie pojdziemy na dno, stracimy szesc, a nie trzy dni. Fale sa coraz wyzsze. Sztorm sie wzmaga. Nie chce stracic wiecej ludzi.
Krzyknal rozkazy w gore i do sternika. Po chwili wzieli kurs na poludnie, kierujac sie w strone Wyspy Czarnoksieznika.
Kulgan zszedl pod poklad z Ksieciem. Statkiem rzucalo i szarpalo na wszystkie strony. Pokonanie waskiej schodni i korytarza okazalo sie trudniejsze, niz to sie moglo wydawac, i w drodze do kabiny ciskalo poteznym magiem od sciany do sciany. Ksiaze wszedl do kabiny, ktora dzielil z synem, a Kulgan udal sie do swojej.
Gardan, Meecham i Pug probowali przeczekac kolysanie, lezac na kojach. Chlopiec przechodzil ciezkie chwile, cierpiac przez pierwsze dwa dni na morska chorobe. Opanowal jako tako zeglarska sztuke poruszania sie po pokladzie podczas sztormu, ale ciagle nie mogl sie przyzwyczaic do solonej wieprzowiny i sucharow, ktore musieli jesc na okraglo. Z powodu sztormu kucharz okretowy nie byl w stanie pelnic swoich zwyklych obowiazkow.
Wiazania statku trzeszczaly pod naporem kolejnych atakow zywiolu morskiego. Od dziobu, spod pokladu, gdzie mala grupka pod dowodztwem mata usilowala prowizorycznie naprawic peknieta wrege, dochodzil gluchy stukot mlotkow.
Pug obrocil sie na bok i spojrzal na Kulgana.
-Co z tym [link widoczny dla zalogowanych]
Meecham podniosl sie na lokciu i tez spojrzal na swego pana. Gardan uczynil to samo.
-Bedzie wialo jeszcze przez trzy dni. Staniemy na kotwicy po zawietrznej wyspy i poczekamy, az sie troche uspokoi.
-Jakiej wyspy?
-Wyspy Czarnoksieznika.
Meecham usiadl na poslaniu tak gwaltownie, ze az uderzyl glowa w niski sufit. Siedzial przez chwile oszolomiony, przeklinajac na czym swiat stoi i masujac obolala glowe. Gardan, zakrywajac usta, zdusil wybuch smiechu i zwrocil sie do Kulgana.
-Wyspa Czarnego Macrosa?
Kulgan kiwnal glowa, po czym w ostatniej chwili zlapal sie koi, zeby nie upasc, kiedy dziob statku wzniosl sie najpierw w gore na wysokiej fali, aby po chwili opasc gwaltownie.
-Otoz wlasnie. Pomysl nie bardzo mi sie podoba, ale kapitan boi sie o bezpieczenstwo statku.
Jakby na potwierdzenie jego slow kadlub zatrzeszczal przerazliwie.
-Kto to jest Macros? - spytal Pug.
Kulgan zamyslil sie na chwile, przysluchujac sie odglosom pracy dochodzacym od dziobu i rozwazajac pytanie Puga.
-Macros jest wielkim[link widoczny dla zalogowanych]
Pug. Moze nawet najwiekszym, jakiego swiat znal kiedykolwiek.
-Oj tak, tak... - dodal Meecham - a takze czarcim pomiotem z najglebszych otchlani piekielnych. Praktykuje on magie najczarniejsza z czarnych i nawet krwawi kaplani Lims-Kragma boja sie postawic stope na tej jego wyspie, Gardan zasmial sie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|